Wczoraj wybraliśmy się na nadmorski spacer. Od morza wiało, a miejski termometr pokazywał 11 stopni. To dość zimno jak na tutejsze warunki. Pomimo soboty nad morzem było niewielu spacerowiczów. Odstraszyła ich pogoda. Znajomi z Łodzi pisali mi, że mają tam -11 stopni... Wtedy uświadomiłam sobie, że od kilku lat nie doświadczyłam prawdziwej zimy, śniegu ani mrozu. Zaczęłam zastanawiać się, jak teraz zniosłabym ujemne temperatury.
Lubię zimne, słoneczne dni. Rześkie powietrze dobrze na mnie działa, a i morze pięknieje, zyskując barwy, których próżno wypatrywać w czasie upalnego lata...
Lubię zimne, słoneczne dni. Rześkie powietrze dobrze na mnie działa, a i morze pięknieje, zyskując barwy, których próżno wypatrywać w czasie upalnego lata...
Nawet nam tu trudno się przyzwyczaić, na bożonarodzeniowym spacerze +16, a kilka dni później -17 (a odczuwalna poniżej -20). Szok dosłowny! Gdyby przyświeciło słońce, byłoby przyjemniej, ale dziś już mróz mniejszy i wiatr tak nie dokucza.
OdpowiedzUsuńWłaśnie najgorsze są te skoki temperatur. U nas grudzień był ciepły i słoneczny, a potem nagle zrobiło się zimno. Dziś jest nieco cieplej, ale z kolei pada deszcz. Pocieszające jest to, że tutaj taka pogoda nie trwa długo. Pozdrawiam serdecznie! :)
Usuń