W tym tygodniu przez miasto przetoczyła się pierwsza jesienna burza. Po niej zmieniła się pogoda. Dni są jeszcze ciepłe, ale wieczory i noce już chłodniejsze. Po wielu upalnych miesiącach letnie sukienki, szorty i sandałki powędrowały na dno szafy, a do łask wróciły spodnie, swetry, żakiety, kurtki i botki. Więcej o tym, jak moja garderoba zmieniła się po przeprowadzce na Cypr, przeczytacie TUTAJ.
Na ulicach pojawiają się świąteczne dekoracje, które w ostatni weekend przyciągnęły sporo spacerowiczów. Sklepy w mieście są otwarte, ale w restauracjach i kawiarniach można zamawiać napoje i jedzenie tylko na wynos (więcej o przebiegu pandemii na Cyprze przeczytacie TUTAJ). W poprzedni weekend w centrum Limassolu odbyły się demonstracje w związku z pandemią i wprowadzonymi przez władze obostrzeniami. Na Cyprze - podobnie jak w innych krajach - jest grupa ludzi, którzy nie wierzą w istnienie nowego wirusa, nie chcą nosić masek i boją się szczepień. Niestety, protestujący zachowywali się agresywnie i zniszczyli sklepowe witryny. W końcu organizatorzy protestu zostali aresztowani przez policję. Pozostałych uczestników demonstracji rozgoniono przy pomocy wodnych armatek...
Na szczęście w tych trudnych dniach pozostały mi spacery, podczas których robię dla Was zdjęcia. Wczoraj poszłam na stare miasto. W opustoszałych obecnie uliczkach i pod zamkiem można było spotkać mnóstwo kotów... Zobaczcie sami, jak tam teraz jest...
Na starym mieście... Maskę zdejmowałam tylko na moment, do zdjęcia! |