W centrum miasta znów pojawiła się Pracownia
Świętego Bazylego* (na Cyprze to on, a nie święty Mikołaj, roznosi prezenty i oczekujemy jego wizyty w
każdą sylwestrową noc). Zaroiło się tam od jego pomocników - skrzatów w
barwnych czapeczkach, a także od papierowych bałwanów i... ochroniarzy. Jest też
olbrzymia choinka i czerwona skrzynka na listy do świętego Bazylego. Ja w tym
roku poproszę go chyba o nowy aparat fotograficzny.
Wszystkie dekoracje na razie są (jak widać na zdjęciach) ogrodzone i pilnie strzeżone,
ale już pięknie zdobią miasto i przypominają o zbliżającym się świątecznym
czasie. Koniec listopada i grudzień to moje ulubione miesiące na Cyprze. Niektóre dzielnice Limassolu wyglądają wtedy jak
miejsca z baśni, a ciepłe wieczory sprzyjają ich podziwianiu podczas świątecznych
spacerów.
U mnie - jak już wcześniej wspominałam - sporo nauki (w tym tygodniu
miałam próbne egzaminy z greckiego) i więcej pracy. Trochę też piszę.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie
i życzę miłego wieczoru!
*bożonarodzeniowe i noworoczne cypryjskie tradycje opisałam w swojej książce