niedziela, 2 lipca 2017

RANO GÓRY, WIECZOREM MORZE (1.07.2017)



Pierwszy lipca... Dziesiąta rocznica naszego ślubu kościelnego, który zawarliśmy w kościele św. Mikołaja. Rok temu ubrana w elegancką białą sukienkę i srebrne szpilki wybrałam się z mężem na uroczystą kolację do mariny, ale w tym roku postanowiliśmy spędzić ten wyjątkowy dla nas dzień zupełnie inaczej. Na weekend zapowiedziano upały (w Limassolu miało być ponad 40 stopni w cieniu), więc rano pojechaliśmy do Troodos*. W górach temperatura była zdecydowanie niższa (29 stopni) i powiewał lekki wietrzyk, ale i tak skwar dawał się we znaki. Udaliśmy się na nasz ulubiony górski szlak – łagodny, bezpieczny, po prostu idealny, by zabrać naszego siedmioletniego synka na spacer pomiędzy barwnymi skałami i zielonymi, pachnącymi drzewami. Co jakiś czas przystawaliśmy, by odpocząć i pstryknąć pamiątkową fotkę. Niekiedy zastanawiam się, czy robienie co roku zdjęć tych samych miejsc ma sens... A jednak ma, bo owe miejsca ulegają ciągłym zmianom. I tak oto na naszym szlaku zrobiło się gęsto od zieleni. Łysawe wzgórza przez ostatnie lata pokryły się wysokimi drzewami. Maleńkie choineczki wystrzeliły w górę, dorosły... 







Na szlaku z Christoskiem :))





Prowiant szybko znikał z plecaka, a woda – z butelek. Po południu – głodni i spragnieni - poszliśmy do restauracji z widokiem na góry (tej, co zawsze). 


I – jak zawsze – z pewnym niedosytem wróciliśmy na parne, gorące wybrzeże. Wieczorem, odświeżeni i wypoczęci, udaliśmy się do kawiarni Enaerios na lody i soki. Zajęliśmy stolik przy oknie. Powoli zapadała ciemność. Za oknem łagodnie falowało morze przystrojone smugami świateł naszego miasta, a ja przez moment miałam złudzenie, że kawiarnia jest płynącym tuż przy brzegu statkiem...

Na głazach obok kawiarni Enaerios... :)

♥♥♥
*o cypryjskich górach pisałam tu już wielokrotnie, m.in. TUTAJ! (znajdziecie tam więcej zdjęć lepszej jakości).

Mój zeszłoroczny filmik z wycieczki do Troodos: