Pierwszy lipca... Dziesiąta
rocznica naszego ślubu kościelnego, który zawarliśmy w kościele św. Mikołaja.
Rok temu ubrana w elegancką białą sukienkę i srebrne szpilki wybrałam się z mężem
na uroczystą kolację do mariny, ale w tym roku postanowiliśmy spędzić ten wyjątkowy
dla nas dzień zupełnie inaczej. Na weekend zapowiedziano upały (w Limassolu
miało być ponad 40 stopni w cieniu), więc rano pojechaliśmy do Troodos*. W
górach temperatura była zdecydowanie niższa (29 stopni) i powiewał lekki
wietrzyk, ale i tak skwar dawał się we znaki. Udaliśmy się na nasz ulubiony
górski szlak – łagodny, bezpieczny, po prostu idealny, by zabrać naszego
siedmioletniego synka na spacer pomiędzy barwnymi skałami i zielonymi,
pachnącymi drzewami. Co jakiś czas przystawaliśmy, by odpocząć i pstryknąć pamiątkową fotkę. Niekiedy zastanawiam się, czy robienie co roku zdjęć tych samych miejsc ma sens... A jednak ma, bo owe miejsca ulegają ciągłym zmianom. I tak oto na naszym szlaku zrobiło się gęsto od zieleni. Łysawe wzgórza przez ostatnie lata pokryły się wysokimi drzewami. Maleńkie choineczki wystrzeliły w górę, dorosły...
Na szlaku z Christoskiem :)) |
Prowiant szybko znikał z plecaka, a woda – z butelek. Po
południu – głodni i spragnieni - poszliśmy do restauracji z widokiem na góry (tej,
co zawsze).
I – jak zawsze – z pewnym niedosytem wróciliśmy na parne, gorące
wybrzeże. Wieczorem, odświeżeni i wypoczęci, udaliśmy się do kawiarni Enaerios
na lody i soki. Zajęliśmy stolik przy oknie. Powoli zapadała ciemność. Za oknem łagodnie falowało morze przystrojone smugami świateł naszego miasta, a ja przez moment
miałam złudzenie, że kawiarnia jest płynącym tuż przy brzegu statkiem...
Na głazach obok kawiarni Enaerios... :) |
♥♥♥ |
*o cypryjskich górach pisałam tu już wielokrotnie, m.in. TUTAJ! (znajdziecie tam więcej zdjęć lepszej jakości).
Mój zeszłoroczny filmik z wycieczki do Troodos:
Mój zeszłoroczny filmik z wycieczki do Troodos: