piątek, 7 lipca 2017

KOCIA KOLACJA :)

Wczoraj wieczorem poszłam z synem na spacer. Kręciliśmy się w okolicach kawiarni Enaerios i małego molo, gdzie zawsze jest pełno amatorów łowienia ryb i jeszcze więcej kotów. Koty są dzikie i żyją pomiędzy nadbrzeżnymi głazami. Dorosłe osobniki zazwyczaj trzymają się na dystans i podejrzliwie - czasem wręcz złowrogo - spoglądają na przechodniów (raz widziałam, jak pewna kocica rzuciła się na łagodnego labradora idącego grzecznie na krótkiej smyczy i prawie wydrapała mu oczy), ale maluchy chętnie wybiegają na deptak i na pomost, gdzie baraszkują, pozują do zdjęć, a czasem nawet pozwalają się pogłaskać. Na skałach stoją miseczki z wodą. Ludzie pamiętają tu o kotach i je dokarmiają. Te dzikie i wolne stworzenia to zazwyczaj przedstawiciele dwóch ras: kotów Afrodyty i kotów świętej Heleny. O owych rasach i historiach z nimi związanych pisałam już w moich książkach i na blogu (m.in. TUTAJ!). Teraz tylko wspomnę, że koty Afrodyty, to ponoć najstarsza udomowiana kocia rasa na świecie, a koty świętej Heleny – jak głosi cypryjska legenda - w IV wieku świetnie uporały się z plagą jadowitych węży, która podczas wieloletniej suszy nawiedziła wyspę. Nic dziwnego, że Cypryjczycy bardzo kochają te zwierzęta. Wczoraj wieczorem ja i Christos obserwowaliśmy, jak – zazwyczaj nieufna – kocia starszyzna wraz z potomstwem otoczyła dwóch rybaków, którzy postanowili poczęstować owe urocze drapieżniki złowionymi rybami. Połów był niewielki, ale smakowitych kąsków wystarczyło dla wszystkich... 

Rybacy częstowali koty... :))  



Ten śliczny malec chętnie pozował do zdjęć ♥


Słodziak! ♥