„- Słowo daję, pierwszy raz widzę świat! Co to za cudo,
[...], ten lazur, który kołysze się het, daleko? Jak to się nazywa? Morze?
Morze? A to w zielonym fartuchu w kwiatki? Ziemia? Jaki artysta to stworzył?”* – dziwi się i zachwyca Grek Zorba, a ja
wraz z nim. Piękny mamy na Cyprze maj. Jest już bardzo ciepło, momentami
upalnie. W ludziach widać więcej optymizmu i nadziei niż rok temu. Wielu moich
znajomych liczy na szybki powrót do utraconej 40 lat temu Famagusty i... na
wysokie odszkodowania. Sprawy nabrały tempa. Wszystko wskazuje na to, że wielu
uchodźców odzyska swe domy - moja cypryjska rodzina również. Hm... Może i my zdecydujemy
się zamieszkać w tamtych – ponoć najpiękniejszych na Cyprze - stronach?...
Złoty piasek, lazurowe morze i nowo odbudowany kurort – to nie lada pokusy, a
jednak... Polubiłam Limassol i chyba trudno by mi się było zdecydować na
przeprowadzkę do innego miasta.
Wczoraj miałam
urodziny. Skończyłam 43 lata.
Była skromna impreza w gronie najbliższych, a
potem poszliśmy na wystawę zatytułowaną: „Od alef do alfy” (relację z tej
imprezy zamieszczę niebawem na blogu).
Od alef do alfy, a właściwie... od wołu do alfy :D |
Wieczór zakończyliśmy pizzą i długim
spacerem po starym mieście. A teraz próbuję podsumować to, co wydarzyło się od
moich poprzednich urodzin. Oj, trudne zadanie... Wiele się przez ostatni rok
działo: codzienność przeplatana była zarówno małymi sukcesami i radościami, jak
i dramatami, chorobami, problemami, stresem. Ostatecznie jednak wszystko się
dobrze ułożyło: dla mnie, dla moich najbliższych i dla kraju, w którym przyszło
mi żyć. Sporo planów udało mi się zrealizować, a teraz czas na kolejne,
zwłaszcza te zawodowe. Życzliwych proszę o trzymanie kciuków!
Pozdrawiam Was
słonecznie i życzę miłego weekendu!
*Nikos
Kazantzakis, „Grek Zorba”