sobota, 14 grudnia 2013

SŁONECZNA SOBOTA

Jeszcze w niedzielny wieczór spacerowałam sobie w lekkim odzieniu i chwaliłam na swoich blogach uroki łagodnej cypryjskiej jesieni i zimy, a już w poniedziałek musiałam wyciągnąć z szafy cieplejsze ubrania. Na poniedziałkowy kurs greckiego dotarły tylko dwie osoby, w tym ja, w związku z czym lekcja została odwołana. Z kolei na środę zapowiadano trąby powietrzne i spore ochłodzenie. Dodam tylko, że na wyspie Afrodyty spadek temperatury poniżej 10 stopni powoduje, że niektóre osoby nie wychodzą (lub prawie nie wychodzą) w tym czasie z domów i starają się przeczekać „katastrofę”. Cóż, na Cyprze jest to możliwe, bo zimno nigdy tu długo nie gości...

poniedziałek - błękitne niebo zasnuwa się ciemnymi chmurami, zapowiadającymi pogorszenie pogody


Środowy poranek przywitał nas bardzo silnym, targającym żaluzje, wiatrem i awarią prądu. Na szczęście wyłączono go tylko na około godzinę i w końcu można było ogrzać mieszkanie, podgrzać wodę na kąpiel, a także ugotować obiad. Gdy wyszłam z domu, na chodniku leżały wielkie, podłużne liście, przypominające mi kształtem i ułożeniem ryby wyrzucone na brzeg. Niektóre gałęzie, poszarpane i połamane przez wiatr, trzeba było poucinać. Taka zła pogoda miała – według prognoz – potrwać do weekendu...


W czwartek wydawało się, że wraca ładna pogoda, jednak noc była dość chłodna. W piątek w ciągu dnia też było sporo słońca, ale wieczorem powiało lodowatym powietrzem. Mimo to na moją piątkową lekcję polskiego (ostatnią przed świętami) stawiła się prawie cała grupa.
A teraz?... W Egipcie i w Jerozolimie – śnieg. W cypryjskich górach opady śniegu odcięły od świata kilka wiosek, w Nikozji, stolicy Cypru, też trochę poprószyło, ale u nas, na wybrzeżu, pięknie świeci słońce. Dziś było całkiem ciepło, a miejskie termometry po południu (w cieniu) wskazywały 14 stopni. Udaliśmy się do polskich delikatesów (niestety, były zamknięte), a potem do miasta, na rodzinny spacer. Kawiarnie były pełne, a na placu pod urzędem miejskim właśnie szykowano się do koncertu.
dziś niebo było bezchmurne :)





jeden z bałwanów w tym roku dorobił się miotły :)))




Miłą, przedświąteczną atmosferę zakłóciło mi przykre odkrycie: ktoś w nocy znów dobrał się do mojego samochodu i oderwał jedną literkę... Wcześniej dwukrotnie skradziono mi część klamki, a w zeszłym roku polano karoserię gorącym woskiem. Przykre to i właściwie nic na to nie mogę poradzić. Rozpakowuję pudełka ze słodkimi przysmakami: kourapiedes, melomakarouna, świątecznym ciastem z bakaliami* oraz z czekoladkami ze słodkim nadzieniem. Trzeba będzie rozpocząć przygotowania do Wigilii, ale dziś wieczorem – zestresowani i zmęczeni, po trudnym tygodniu – chyba oddamy się błogiemu lenistwu...

*o świątecznych cypryjskich przysmakach - w następnym poście