Jeszcze
w niedzielny wieczór spacerowałam sobie w lekkim odzieniu i chwaliłam na swoich
blogach uroki łagodnej cypryjskiej jesieni i zimy, a już w poniedziałek
musiałam wyciągnąć z szafy cieplejsze ubrania. Na poniedziałkowy kurs greckiego
dotarły tylko dwie osoby, w tym ja, w związku z czym lekcja została odwołana. Z
kolei na środę zapowiadano trąby powietrzne i spore ochłodzenie. Dodam tylko,
że na wyspie Afrodyty spadek temperatury poniżej 10 stopni powoduje, że
niektóre osoby nie wychodzą (lub prawie nie wychodzą) w tym czasie z domów i
starają się przeczekać „katastrofę”. Cóż, na Cyprze jest to możliwe, bo zimno nigdy tu długo nie gości...
poniedziałek - błękitne niebo zasnuwa się ciemnymi chmurami, zapowiadającymi pogorszenie pogody |
Środowy poranek przywitał nas bardzo silnym, targającym żaluzje, wiatrem i awarią prądu. Na szczęście wyłączono go tylko na około godzinę i w końcu można było ogrzać mieszkanie, podgrzać wodę na kąpiel, a także ugotować obiad. Gdy wyszłam z domu, na chodniku leżały wielkie, podłużne liście, przypominające mi kształtem i ułożeniem ryby wyrzucone na brzeg. Niektóre gałęzie, poszarpane i połamane przez wiatr, trzeba było poucinać. Taka zła pogoda miała – według prognoz – potrwać do weekendu...
W
czwartek wydawało się, że wraca ładna pogoda, jednak noc była dość chłodna. W
piątek w ciągu dnia też było sporo słońca, ale wieczorem powiało lodowatym
powietrzem. Mimo to na moją piątkową lekcję polskiego (ostatnią przed świętami)
stawiła się prawie cała grupa.
A
teraz?... W Egipcie i w Jerozolimie – śnieg. W cypryjskich górach opady śniegu
odcięły od świata kilka wiosek, w Nikozji, stolicy Cypru, też trochę poprószyło,
ale u nas, na wybrzeżu, pięknie świeci słońce. Dziś było całkiem ciepło, a miejskie
termometry po południu (w cieniu) wskazywały 14 stopni. Udaliśmy się do
polskich delikatesów (niestety, były zamknięte), a potem do miasta, na rodzinny
spacer. Kawiarnie były pełne, a na placu pod urzędem miejskim właśnie szykowano
się do koncertu.
dziś niebo było bezchmurne :) |
jeden z bałwanów w tym roku dorobił się miotły :))) |
Miłą,
przedświąteczną atmosferę zakłóciło mi przykre odkrycie: ktoś w nocy znów
dobrał się do mojego samochodu i oderwał jedną literkę... Wcześniej dwukrotnie
skradziono mi część klamki, a w zeszłym roku polano karoserię gorącym woskiem.
Przykre to i właściwie nic na to nie mogę poradzić. Rozpakowuję pudełka ze słodkimi przysmakami: kourapiedes, melomakarouna,
świątecznym ciastem z bakaliami* oraz z czekoladkami ze słodkim nadzieniem. Trzeba
będzie rozpocząć przygotowania do Wigilii, ale dziś wieczorem – zestresowani i zmęczeni, po trudnym tygodniu – chyba oddamy się błogiemu lenistwu...
*o świątecznych cypryjskich przysmakach - w następnym poście