Zamek w Kolossi usiłowaliśmy zwiedzić w 2012 roku, ale nie do końca nam się
to udało. Christos, nasz syn, był wtedy mały, szybko się zmęczył i musieliśmy
go na zmianę nosić. To zniechęciło nas do wspinania się na wyższe kondygnacje.
Wtedy opuściłam to miejsce z bolącym i opuchniętym kolanem oraz z uczuciem
niedosytu. Wiedziałam, że kiedyś muszę tu wrócić, by dotrzeć we wszystkie zakamarki tej
niezwykłej budowli.
16 lipca br. po raz drugi przekroczyłam mury zamku. Wcześniej wnętrza
świeciły pustkami, a teraz zapełnione były pracami malarza, Lefterisa
Olympiosa. Jego wystawa pt. Sokoły w Kolossi, inspirowana
średniowiecznym Cyprem, dodawała pomieszczeniom tajemniczości i ożywiała
obszerne komnaty. Krętymi, wąskimi schodkami wspinałam się na kolejne piętro, a
następnie na blanki... Mrużąc oczy, spoglądałam przez otwory strzelnicze i
rozmyślałam o historii tej średniowiecznej twierdzy...
fragment wystawy "Sokoły w Kolossi" autorstwa Lefterisa Olympiosa |
Wejście do zamku - widok z dołu. |
Z blanków rozciąga się przepiękny widok na okolicę. Z każdej strony jest on
inny: na morze, na góry, na pola oraz na miasteczko. Teraz kręcą się tu
turyści, wzdychają z zachwytu i robią zdjęcia, a w dawnych czasach z tego
miejsca polewano najeźdźców wrzątkiem i ostrzeliwano ich z łuków.
Na samej górze... |
I na dole... |
Pod zamkiem rośnie olbrzymie drzewo, które liczy sobie 150 lat. Nieopodal
są ruiny starej cukrowni.
Po dość długim zwiedzaniu pokręciliśmy się jeszcze trochę wokół zamku. Było
późne popołudnie, ale upał nadal dawał się we znaki, więc udaliśmy się do
pobliskiej restauracji na sok pomarańczowy z lodem...