sobota, 15 września 2018

W CYPRYJSKICH GÓRACH (PLATRES 2018)

O tym, jak bardzo podobają mi się cypryjskie góry, pisałam na blogu i w książkach wiele razy (m.in. TUTAJ! ). Są tam miejsca, do których lubię co jakiś czas powracać i pobyt w nich nigdy nie jest nudny. Ta przestrzeń, ta zieleń, to czyste, ożywcze powietrze, ta cudowna cisza, zakłócana jedynie szmerem strumienia, szelestem liści i świergotem ptaków - to jest coś, czego bardzo mi brakuje na hałaśliwym wybrzeżu, a co znajduję właśnie w górach. 


Uwielbiam takie spacery! :)


Dziś rano wybrałam się z rodziną i znajomymi do Platres. Mieliśmy w planach dojście do wodospadu Millomeri* (gdzie ostatnio byłam chyba 4 lata temu). 





Z synem :)











Niestety, gdy byliśmy już blisko celu, musieliśmy zawrócić i powoli, ostrożnie zejść w dół, do miasteczka, bo jeden z uczestników naszej wyprawy źle się poczuł. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, a my mogliśmy kontynuować spacer po okolicy. 


Czasem trzeba zmienić cel i kierunek wycieczki... 

Ta fontanna wygląda zupełnie inaczej niż kilka lat temu... :)
Wtedy wyglądała ona właśnie tak :)

W górach powoli nadchodzi jesień...
Poszliśmy zatem w inną stronę, do kościółka świętego Mikołaja (o tym miejscu także już pisałam w jednej z moich książek oraz na moim starym blogu). 

W drodze do kościółka...



Ten uroczy kot cierpliwie pozował mi do zdjęcia :))





W oddali - kościółek św. Mikołaja...

To była bardzo miła, lecz jednocześnie męcząca przechadzka. Prowiant szybko znikał z plecaków... 


:))
Po kilku godzinach spaceru poczuliśmy głód i postanowiliśmy udać się do restauracji na porządny obiad z deserem, po czym... trzeba było wyruszyć w drogę powrotną do upalnego Limassolu.

*informacje dotyczące cypryjskich wodospadów znajdziecie w przewodniku Pascala Cypr [Inspirator Podróżniczy], którego jestem współautorką. :)